piątek, 13 lutego 2015

Story of the light: Scarlet rose [1]

I
- Reiko! 
Do pokoju wbiegł nagle wysoki chłopak. 
- Nie słyszałaś jak cię wołałem? - Zapytał. Spojrzał na siedzącą na parapecie dziewczynę z politowaniem. Podszedł do niej i usiadł bezszelestnie na łóżku.
- Słyszałam - odparła po chwili, nie spuszczając wzroku z widoku zza okna. 
- Coś cię gryzie? - Zapytał skołowany. ''Reiko rzadko bywa smutna... Może chłopak ją rzucił, czy coś...?'' Pytał sam siebie.
Dziewczyna spojrzała na niego przelotnie i westchnęła. Wstała z parapetu i wyszła z pokoju.
- Co na kolację?! - Krzyknęła z kuchni. 
Daiki wypuścił ciężko powietrze i powędrował za swoją siostrą. 
II
- Reiko!
Spojrzała przez ramię na osobę, która właśnie przeszkadzała jej w dotarciu do domu. Ujrzała uśmiechniętą Nobuko Mii - jej najlepszą przyjaciółkę.
- Nobu-chan?
Zlustrowała ją podejrzliwie. Ten promieniujący wyraz twarzy nie wróżył nic dobrego.
- Czemu tak szybko wyszlaś ze szkoły? Szukałam cię.
- W jakim celu? - Mruknęła cicho i kontynuowała wędrówkę do domu. Nobuko zareagowała błyskawicznie i złapała ją za rękaw mundurka. Sasami odwróciła się gwałtownie i wyszarpała z uścisku przyjaciółki.
- Reiko... co się z tobą dzieje?
III
- Reiko? 
Usłyszała aksamitny głos przy uchu. Poczuła jak ciarki przeszły jej po plecach. Spojrzała na Hideki'ego i zmarszczyła brwi.
- Coś... nie tak?
Jej głos był inny niż zazwyczaj. Zawsze... była po prostu sobą. A dzisiaj? Zachowywała się jakby ktoś potwornie ją zranił... A przecież nic takiego nie miało miejsca..., prawda?
Właściwie to nie tylko dzisiaj. Od niedawna zaczęła podchodzić do ludzi z dystansem. Unika ich, jak własnego cienia.
Chłopak przejrzał ponownie jej twarz, ale poza głęboko skrytą goryczą, nic nie mógł z niej wyczytać.

Zaczął się kolejny dzień. 
Cała czwórka ma nadzieję, że dzisiaj się czegoś dowiedzą. Czegoś, co utwierdzi ich w przekonaniu, że Crucher nie istnieje.
Jesteście pewnie ciekawi jak to się zaczęło, prawda? Nie róbmy z tego tajemnicy.
I
Dokładnie trzy tygodnie temu; w piątek, o dwunastej. Na długiej przerwie cała ich czwórka została zwołania do, od dawna nieużywanej klasy na ostatnim piętrze, by wznowić działalność długo zawieszonego klubu fantastyki. 
Nikt nie wiedział, o co tak naprawdę chodzi, ponieważ wiadomość z prośbą, a właściwie ostrym przekazem, została dostarczona na ich ławki przed poczatkiem czwartej lekcji. Zaraz po niej miała miejsce długa przerwa, więc nie mieli zbyt dużo czasu do namysłu. 
- Reiko, co o tym sadzisz? - Zapytała blondynka uważnie przeglądając mały świstek papieru, na którym była informacja o wcześniej wspomnianym klubie.
- Cóż... Ja i tak nie zapisałam się jeszcze do żadnego klubu, więc jest mi to nawet na rękę - zaśmiała się perliście. 
- Ja jestem już w klubie dla otaku... - mruknęła cicho. 
Sasami roześmiała się głośno.
- Ty i te twoje dziwne zainteresowania - zakpiła żartobliwie. Nobuko napuszyła policzki w naburmuszonym geście.
- Przecież sama ze mną oglądasz! - Wrzasnęła.
- Oj, dobrze już, dobrze. 
Po chwili, gdy już się uspokoiła, wstała z krzesła i podeszła do Nobuko. Przytuliła ją mocno i zachichotała cicho. Mii objęła ją niepewnie.
- Reiko, wszystko w porządku?
Po chwili ciszy Sasami odparła:
- W porządku. Po prostu chciałabym, żebyś była ze mną na zawsze. Nie chcę niczego zmieniać. Wszystko do tej pory było poukładane, ale teraz tak sobie myślę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. 
- To znaczy? 
Znowu cisza.
- To znaczy, że ktoś nie zwerbował nas do tego klubu przypadkowo. Musiały wpłynąć na to pewne określone czynniki... 
Odsunęła się od blondynki i podparła podbródek dwoma palcami w geście kontemplacji. Już miała ponownie otwierać usta, lecz do klasy weszło dwóch starszych uczniów.
- To one? - Zapytał jeden drugiego.
- Najwidoczniej... 
Podeszli bliżej do dwóch zdezorientowanych niewast i przystanęli.
- Nazywam się Shinya Kazuyuki, a to jest Hideki Toru. Taki debil troszkę, ale wiecie... - zaczął, by po chwili dostać w głowę od wspomnianego Hideki'ego.
Nobuko spojrzała porozumiewawczo na Reiko, a ta kiwnęła głową.
- Przepraszamy was, ale jesteśmy teraz odrobinę zajęte... Dostałyśmy wezwanie do klubu fanta- 
- My właśnie też. - Dopowiedział Hideki. Jego głos był niezwykle głęboki i miły dla ucha.
- Hm... To by się zgadzało. Żaden klub nie może składać się tylko z dwóch członków. Nic dziwnego, że wybrali do pomocy dwóch bakłażanów.
Reiko nie owijała w bawełnę, ale z tymi bakłażanami mogła sobie darować.
- Kogo nazywasz bakłażanem, co?!
Reiko roześmiała się głośno. Mii uśmiechnęła się delikatnie na widok swojej szczęśliwej przyjaciółki. Hideki nie spuszczał wzroku z Sasami. Wpatrywał się w nią jak w obrazek... Jej roześmiana twarz jest lepsza od tej nadąsanej.
II
- To tutaj? 
Cała czwórka stała właśnie przed opuszczoną klasą. Reiko odepchnęła chłopców lekko i sama wypięła się, by spojrzeć przez dziurkę od klucza. 
- Widzisz tam coś? 
Zapytała blondynka ciekawsko.
Sasami pokręciła tyłkiem, jako "nie" i kontynuowała swoje podglądanie.
- Za to my tak - mruknął cicho Shinya.
Hideki spojrzał na niego bezsilne i nadepnął go. Ten zawył tylko z bólu i zaczął śmiesznie tańczyć.
- Mówiłeś coś, Shi? - Nagle Reiko odwróciła się w jego stronę. Zbladł.
- S-Shi?! - Krzyknął. (Shi - jap. śmierć, "zgiń")
- Wymyśliłam to. Teraz będziesz Shi.
Odparła i wróciła do rozglądania się po opustoszałej klasie.
Kazuyuki westchnął, ale postanowił już się nie odzywać. 
- Myślę, że możemy wchodzić - rzekła, podnosząc się z podłogi i otwierając ostrożnie skrzypiące przesuwane drzwi. Wszyscy lekko wychylili głowy, ciekawi wnętrza pomieszczenia.
Klasa nie była duża. Wręcz przeciwnie; sala mieściła około dwadzieścia osób. Mała pojemność była jedną z przyczyn opuszczenia tego pomieszczenia. Ale... to nie o to, tak naprawdę chodziło. Głoszą plotki, że pewnego dnia w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym siódmym, w jednym z okien widziano kobietę. Miało to miejsce podczas słynnego festiwalu kończącego rok szkolny, a rozpoczynającego wakacje. Podczas owego wydarzenia wszyscy uczniowie oraz nauczyciele byli na apelu. Niemożliwe było więc, że ktoś mógł znajdować się. w klasie. Słynną zjawę zaczęto zwać "panną z okiennicy". 
- Nie jest tak źle. - Powiedział Kazuyuki.
- Nie zapominajcie, dlaczego nie powinno nas tutaj być. - Przypomniała Reiko. Nobuko schowała się szybko za jej plecami. 
- Rei-chan, chroń mnie! - Krzyknęła i zacisnęła mocno oczy. 
- Przecież nikt nie wierzy w "pannę z okiennicy"... - Westchnęła. 
- Jakby się tak zastanowić, to... całkiem tu czysto. Nie sądzicie? - Zapytał Hideki, stojąc przy mahoniowym kredensie. Sasami podbiegła szybko do niego. Przyjrzała się blisko meblu, tak żeby znaleźć najmniejszy kłębek kurzu. Niestety, nic z tego.
- Hm, rzeczywiście. Ciekawe... - Chwyciła się za podbródek, głośno myśląc. - Może ktoś nadal tu przychodzi?
- ''Może''? To oczywiste. - Odezwał się ponownie Hideki.
- Właśnie... Ten ktoś to może być założyciel klubu fantasy. - Wtrąciła Nobu.
- O! O! Patrzcie na to! - Krzyknął nagle Kazuyuki, stojąc przy oknie. Dziewczyny szybko podbiegły do niego, a Toru zrobił to... jak na jego charakter przystało, powoooooli.
- Co?
Na drewnianym parapecie leżały szkarłatne płatki róż. Reiko wzięła jeden do ręki i ścisnęła.
- Róże... - Powiedziała blondynka.




środa, 31 grudnia 2014

Story of the light - Prolog

What ma­kes the de­sert beauti­ful is that so­mewhe­re it hi­des a well. 

Czwórka uczniów.
Poznali się przez jednego tajemniczego nauczyciela. 
Nikt z nich nie wie, kim on jest. 
Zwerbował ich do kółka. 
Czyli musi być nauczycielem.
Jednak... nadal nic o nim nie wiedzą.
Ciekawość zamgliła ich rozumy i zaczęli rozdrapywać stare rany.
Czy ponownie się zagoją?
Czy Crecher, jak go zaczęli nazywać, dowie się o ich planach?
  




środa, 24 grudnia 2014

Nanami x Tomoe - Serce wie lepiej

Nanami x Tomoe [Kamisama Hajimemashita]
Serce wie lepiej



Tomoe.
Zastanawiam się, dlaczego nasze ścieżki się skrzyżowały. Czy... to było zaplanowane jeszcze zanim się urodziłam? A może... to zwykły zbieg okoliczności...?
Nie,
ponieważ Tomoe stanowi większą część mojej duszy... Zawsze... chciałam spotkać kogoś takiego jak on. Nie, no żartuję. Mimo tego... Nie żałuję, że zostałam bóstwem... Dlatego... Dlatego to nie może być zbieg okoliczności. To miało tak być. 

- Nanami? Naaaaanaaaami? Źle się czujesz? Chcesz trochę ciasta z gruszkami? - Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się niezgrabnie. Rozglądnęłam się po pokoju i odkryłam, że jestem w swojej sypialni.
Podniosłam się leniwie z maty, na której prawdopodobnie przysnęłam, i rozejrzałam się ponownie. Przede mną klęczał lisi sługa. Miał nieco zatroskany wyraz twarzy.
- Co...? Nie, żadnego ciasta... - Mruknęłam, pocierając oczy wierzchem dłoni. - Chyba, że później... - Dodałam cicho. Tomoe zbliżył się do mnie i ostrożnie dotknął mojego czoła swą lodowatą ręką. - Tomoe?
- Hm... Jesteś trochę rozpalona. Poczekaj tutaj, zaraz wrócę i zmierzę ci temperaturę - rozkazał. Czasami zastanawiam się, czy on nie wydaje mi częściej rozkazów niż ja jemu. Cóż...
Po zaledwie trzydziestu sekundach, Tomoe wrócił do mojej sypialni. Tak jak wspomniał, zmierzył mi temperaturę. Okazało się, że to stan podgorączkowy. No nie, kolejny problem.
- T-to nic takiego! Po prostu wczoraj poszłam późno spać, tyle... - Powiedziałam cicho, wymachując rękami na wszystkie strony w obronie. Tomoe tylko zmarszczył brwi i pokręcił głową. Nagle gwałtownie się zbliżył i ujął mą dłoń.
- Nanami. Jesteś dla mnie najważniejsza - zaczął poważnie - i nie zamierzam ignorować choroby mej pani.
Jednym płynnym ruchem położył mnie do łóżka i przykrył kołdrą po sam czubek głowy. Wygramoliłam się szybko i spojrzałam na niego, coraz bardziej czerwona od gorączki.
- Mówiłam, że nic mi nie jest! Daj mi ciasta - zrobiłam usta w ciup i skrzyżowałam ramiona na piersi, niecierpliwie wyczekując jego odpowiedzi. Nagle zrobiło mi się bardzo słabo i poczułam jak wszystko cichnie.

- Nanami! Nanami! Nanami! 
- Nanami! Nanami!
- Nanami! 
C-co... się dzieje? Ktoś woła moje imię? 
- Musisz przestać!
- Tak, przestań wreszcie!
Ale... Zaprzestać czego? 
- Uwolnij go!
- Tak, uwolnij! Zrobiłaś z niego niewolnika!
Ja? Nie-...Niewolnika? Ale ja n-nic nie... 


- Nanami-sama! - Usłyszałam krzyki dwóch małych duchów. Podniosłam się słabo i spojrzałam na nie pobłażliwie.
- Co się stało? - Zapytałam, potrząsając głową, aby się przebudzić.
- Zemdlała pani - powiedział Onikiri.
- Hm, rozumiem... - odparłam i przymknęłam lekko oczy. - Gdzie Tomoe?
- Pan Tomoe udał się do kuchni po pani ulubiony deser.
Zaśmiałam się cicho. Jest moim sługą... Sługą ziemskiego bóstwa... a mimo to... czasami za bardzo mnie rozpieszcza.
- Nanami. - Wspomniany lisi sługa wszedł do pokoju, niosąc w ręku tacę ze schludnie przygotowanym słodkim posiłkiem.
Nagle poczułam jak ogarnia mnie dziwny niepokój. Wiercące uczucie coraz bardziej dawało o sobie znać. Stała tu przede mną, osoba, którą kocham..., więc dlaczego tak się zdenerwowałam na widok jego zimnego oblicza? Czy ja... bałam się go?
- T-tomoe?
Spróbowałam spojrzeć mu w oczy, lecz gdy tylko skierowałam na niego swój wzrok, poczułam jak coś blokuje moje zmysły. Zakręciło mi się nieco w głowie, więc podparłam się ostrożnie ręką. Wciągnęłam głośno powietrze, by następnie wypuścić je ze świstem. Poczułam jak drżę.
- Nanami! - Krzyknął i natychmiast znalazł się obok mnie. Odłożył talerz na małym stoliku obok i spojrzał na mnie uważnie. - Wszystko w porządku? Coś cię boli?
- Ja...
Nie umiałam znaleźć słów. Nie rozumiałam tego, co właśnie miało miejsce. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Po prostu... nie umiałam nic wykrzesać ze swojej suchej krtani. Dlaczego nie mogę spojrzeć mu w oczy? Dlaczego czuję się..., jakby życie ze mnie ulatywało? Co się tutaj dzieje?
- Połóż się. - Rozkazał. Nie potrafiłam, jednak wykonać jego polecenia, więc sam ułożył mnie delikatnie na bladoróżowej pościeli. Nachylił się i przyłożył ucho do mojej piersi. Nasłuchiwał chwilę nierównego dudnienia, by następnie złożyć lekki pocałunek na moim rozgrzanym policzku. Jakkolwiek delikatnie by tego nie zrobił, nie potrafiłam przyjąć tego do świadomości. Coś... mi nie pozwalało.
Rosnący niepokój sprawił, że moje serce przyspieszyło. To ''coś'' mówiło mi, że Tomoe jest moim niewolnikiem i, że powinnam go uwolnić. Uwolnić... od bycia moim sługom. Może rzeczywiście powinnam?
Odepchnęłam go gwałtownie i usiadłam szybko. Jego wyraz twarzy zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. 
Był zdziwiony, lecz w jego oczach dostrzegłam coś jeszcze. To był... smutek? Rozdzierający ból w sercu? Ktoś taki jak on odczuwa jakiekolwiek odrzucenie?
- Powinniśmy przerwać kontrakt. - Powiedziałam niezgodnie ze swoją wolą. Rozum narzucał mi te niewskazane działania, a serce pragnęło bym ich zaprzestała. Czułam się rozdarta. Toczyłam wewnętrzną walkę.
- Nana...mi? - Zapytał, nie rozumiejąc nagłej zmiany moich poczynań. Zagryzłam dolną wargę i starałam się odwrócić wzrok. Nie chciałam tego... Chcę... by wszystko było jak dawniej...
- Przepraszam - wydusiłam z trudem. 
Tomoe podszedł bliżej do mnie i przytulił z całych sił, jakbym miała zaraz zniknąć.
- Nie, nie musisz. Coś... coś się stało, prawda?
Odsunęłam się kawałeczek, by móc spojrzeć w jego ametystowe tęczówki i poczułam jak się w nich zatracam. Rozum chciał bym zerwała kontrakt. Serce pragnęło zawrzeć go ponownie.
Nadal tocząc boje w swojej podświadomości, zbliżyłam się do niego i znalazłam jego usta swoimi.



Wtf?
Dobra, nevermind...
Nie ogarniam tego, co tu wypociłam, ale dobraaa.
Nie zabijcie, jeśli nie ogarniacie, ja też nie XD
Takie se coś dziwne wyszło. Nie chce mi się tego zmieniać, sorreczka.
Biorę się za pisanie kolejnego dziwnego czegoś.
Sayonara! I liczę na komentarze ;_;

Powitanie... czy coś

Heloł.
Jestem Werkoss i to w adresie strony to prawda.
No, więc... założyłam tego bloga wczoraj. Zmieniłam troszkę wystrój na zimowy itd. Jeśli chodzi o to, co będzie się tu pojawiać to będą to randomowe opowiadania. Czasami z jakiś animców, mangów. A jak mnie najdzie wena to napiszę coś o moich dwóch skarbach (na razie nie musicie wiedzieć, kto to). W sumie to... nie przewiduję, że będzie tu jakieś yaoi, yuri, (bo hentaj się może zdarzyć >///<) ale kto wie. Uprzedzam, że może się tutaj pojawić coś niestosownego np. krew czy cuś, ale to będę ostrzegać. Don't worry.
Na sylwestra planuję też napisać coś takiego imprezowego, więc uprzedzam byście tutaj zajrzeli. Choćby na minutkę.
Mogą też pojawić się kilkupartówki, czyli jakaś (porąbana) historia podzielona na kilka części.
Z czasem w blogu pojawi się opcja ''zamówienia''. Gdy klikniecie właśnie w tą stronę, w komentarzu możecie napisać jakikolwiek paring i anime/mangę, z którego pochodzi.

Myślę, że już wszystko wyjaśniłam.
Zapraszam do lektury nadchodzącego shota z Tomoe i Nanami [Kamisama Hajimemashita].